Sekwencja zdarzeń była taka. W 2016 roku przedsiębiorca budowlany oświadczył policji, że skorumpował wójta Starych Bogaczowic Mirosława Lecha i jego zastępcę Bogdana Stochaja, kwotą równoważną 10 procentom otrzymanych kontraktów. Prokuratura w to uwierzyła. Oskarżyła obu panów o to, co wspomniano. Sąd pierwszej instancji nie uwierzył prokuraturze tylko oskarżonym, którzy twierdzili, że łapówek nie brali. Prokuratura nie uwierzyła sądowi pierwszej instancji i odwołała się do kolejnej. Tutaj znów się okazało, że prokurator był naiwny a włodarze Bogaczowic prawdomówni. Ostatecznie okazali się zatem niewinni, ale przynajmniej organa ścigania wykonywały prace o niezaprzeczalnej wartości społecznej choć pozbawionej sensu ekonomicznego przez 7 lat.